[*]
Bylam dzis na pogrzebie ojca mojej niegdys bardzo dobrej znajomej... Mial raka... Stracil wiare... Nie chcial juz wiecej...
Nie lubie pogrzebow, a ostatnio coraz wiecej ich jest... Nigdy nie plakalam na pogrzebach, zreszta ja wogole zadko okazuje swoje emocje i uczucia. Ale dzis nie wytrzymalam. Juz na cmentarzu gdy podeszlam najpierw do Goski, nie moglam wyksztusic z siebie ani slowa, tylko ja przytulilam... Ona tez nic nie mowila, tylko plakala... Ja sie jeszcze powstrzymalam... Ale gdy podeszlam do jej mamy... Podalam jej reke, znow nie potrafilam nic powiedziec... Bo co mozna powiedziec w takiej sytuacji, zeby nie zabrzmialo trywialnie? Ona mnie pocalowala w policzek, przytulilam ja mocno, i powiedziala "Dziekuje Paulinko, dziekuje, ze przyszliscie".... Wtedy nie wytrzymalam... Rozplakalam sie jak dziecko...
Wracajac z moja znajoma nie zamienilysmy ani slowa... Caly czas mialam scisniete gardlo...
Pokoj Mu....
[*]