• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

***

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Luty 2004

Archiwum grudzień 2005


< 1 2 3 4 5 >

corka, spowiedniczka, przyjaciolka

Wczoraj mialam ciezki dzien...

Od rana bylam w szpitalu, tata mial kolejna operacje... Amputacja, tym razem powyzej kolana... Odrobine za duzo wczoraj widzialam... Przez co nabralam sporo dystansu do siebie i do otaczajacego mnie swiata...

Obrazek pierwszy

Bylysmy z mama przy tacie jeszcze przed operacja. Rozmawialam z nim o takich pierdolach, zeby nie myslal zbyt wiele. Byl przygnebiony, ale pogodzony z tym, ze nie mozna inaczej. Gdy mama zabrala tate do lazienki, zeby sie umyl i przebral przyniesiono obiad. Pan, z ktorym tata lezy na sali nie ma obu nog. Nie ma sily nawet sie przekrecic na bok. Zaproponowalam, ze pomoge mu jakos z tym obiadem, nakarmie go, albo potrzymam chociaz talerz. Dlugo sie bronil, az w koncu pozwolil... I jedzac opowiedzial mi troche o sobie... Czulam, ze ten czlowiek po prostu musi sie komus wygadac...

Mieszka jakies 100 km od szpitala w ktorym lezy. Zadko ktos do niego przyjezdza. Z rozmowy z nim wywnioskowalam, ze on nie ma ochoty wracac nawet do domu... Wczoraj caly dzien czekal na syna, ktory i tak nie przyjechal... Powiedzialam mu, ze na wozku mozna sie nauczyc jezdzic, ze sa protezy, ze przeciez ludzie zyja pomimo gorszych "dysfunkcji". On mi powiedzial zdanie, ktore do tej pory klebi mi sie w glowie... "Prosze pani... Owszem, mozna, ale pod warunkiem, ze ma sie kochajaca rodzine..." To wyjasnilo wszystko... Zjadl tylko kilka lyzek zupy i nic wiecej...

Obrazek drugi

Podczas operacji taty staralam sie zorganizowac mamie czas. Wyciagnelam ja na miasto, polazilysmy po sklepach. Zeby tylko nie myslala zbyt wiele. Wrocilysmy jeszcze przed przyjazdem taty z bloku operacyjnego. Ale gdy go zobaczylam... Nie mial sily nic powiedziec. Jak zwykle jest na prawde wytrzymaly na bol, to tym razem otwarcie mowil, ze go boli... Ale bardzo cicho.. Powiedzial, ze mieli problemy ze znieczuleniem go... Na poczatku operacji wszystko czul... Potem padali mu znieczulenie ogolne.

3 godziny siedzialam obok lozka i trzymalam go za reke. Czulam tylko przechodzace go spazmy bolu. Zaciskal wtedy mocno dlon... Choc i tak nie bylo to bardzo silne... Byl bardzo oslabiony...

Obrazek trzeci

Wyszlismy z bratem na chwile ze szpitala, zeby zaczerpnac troche swiezego powietrza. a na chodniku jakis pan tulil mloda dziewczyne, ktora lezala na sankach przykryta tylko kocykiem nie miala nawet butow. Podeszlismy i spytalismy czy jakos pomoc, a on mowi, zeby pomoc przeniesc ja na izbe przyjec, bo karetka nie chciala po nich przyjechac.. Gdy juz chcielismy ja podnosic, karetka wlasnie wyjezdzala...  brat ja zatrzymal, wyszli lekarze. Ten czlowiek krzyczal, zeby jej pomogli, ze podciela sobie zyly... Odkryli ja... miala gora 15 lat... Byla nie przytomna, nie oddychala juz, a z rozcietej reki krew juz nie plynela... On z uporem maniaka ja tulil, glaskal, mowil, ze bedzie dobrze, ale bylo juz chyba za pozno...

 

Wieczor przyniosl usmiech na mojej twarzy... Myslalam, ze czar prysl, ze nie mam juz do kogo tesknic. Probowalam go do siebie zniechecic, ale on sie nie dal, chcialam uciec, ale on mi nie pozwolil... Pielegnowal magie, ktora bedzie trwac nadal...

"Pomyślałem, ze jeżeli pozwolę Ci uciec... to właśnie wtedy Cie zranię...."

To nadal jest przyjazn.. Nadal licze sie z tym, ze on ma swoje zycie, ze jest moim Wojownikiem Swiatla tylko na tygodniu, gdy przyjezdza tu do pracy... Ale dobrze mi z tym. Moge do niego tesknic, wiem, ze on teskni do mnie... Wczoraj zauwazylam jak wiele bym stracila, gdyby on pozwolil mi uciec... Dziekowalam mu za to... Wczoraj byl moim promykiem swiatla w szarosci calego dnia....

29 grudnia 2005   Komentarze (6)

Bez tytułu

Dzis poczulam sie strasznie samotna...

 

Z tego wszystkiego napisalam do niego maila... "Chce, zeby magia przetrwala".... Nie wiem czy tego na prawde chce.. Ale brakuje mi rozmow z nim...

26 grudnia 2005   Komentarze (5)

wsciekla

ech,.... jestem zla, zeby nie powiedziec wsciekla... Dzis prezent dla mojej przyjaciolki stal sie historia... A wlasciwie zajely sie nim dzieciaki mojego brata...

Cos, za czym tyle chodzilam, czego tyle szukalam, a co mnie powalilo na kolana gdy to zobaczylam dzis rozsypalo sie, stluklo w drobny mak...

I kiedy ja teraz cos takiego znajde? I gdzie?

 

Smutna.... :(

25 grudnia 2005   Komentarze (5)

swiateczne przygotowania

hmm... Te cale przygotowania do Swiat o ktorych tyle sie mowi, ze to takie meczace, ze miesiac wczesniej trzeba zaczynac itp itd sa mocno przereklamowane...

W tym roku u mnie jako takich Swiat nie bedzie, ale cos tam zrobic trzeba bylo. Jak to wygladalo?

Zaczelam wczoraj. Wstalam kulturalnie o 10 z minutami. To byl czas na sprzatanie domu, czyli zrobic dokladnie tam, gdzie widac. Nastepnie musialam wymienic olej w samochodzie. Tez bardzo sympatycznie, bo ilez rzeczy mozna zalatwic przy pomocy jednego usmiechu;) Pan mial mi dolac tylko oleju, a sprawdzil caly samochod (bez zadnych dodatkowych oplat) i dostalam jeszcze gratis chinke zapachowa:) Jak by to powiedzial moj brat: "Baba wszystko sobie zalatwi":P Nastepnie zrobilam cale zakupy swiateczne w pol godziny z czego jestem najbardziej dumna. Odebralam mamusie z pracy i pojechalam do taty.

Dzis mama od rana przygotowuje "szpitalna wigilie", ja natomiast przytargalam do domu choinke, ubralam ja w mysl zasady im mniej tym lepiej. W ten sposob zawisly na niej 23 bombki, 3 lancuchy i jedne swiatelka. I to wszystko w 15 minut. Jestem z siebie tym bardziej dumna.

A teraz przy akompaniamencie Rammsteina ogladam fotki z minionego sezonu...

 

Ach! Sylwestra spedze w towarzystwie "moich" Trzech Muszkieterow, tudziez Brygady RR:) Musi byc dobrze...:)

 

No i na sam koniec wszystkiego najlepszego Wam zycze, Moi Drodzy:) Niech te Swieta pelne beda milosci i rodzinnego ciepla:)

24 grudnia 2005   Komentarze (1)

pogarda

... i znowu to robie... znow stwarzam sobie powody, aby nienawidziec samej siebie...

 

nienawidze tego... dzis po prostu gardze soba...

22 grudnia 2005   Komentarze (2)
< 1 2 3 4 5 >
Zagubiona_dusza | Blogi