:)
Za oknem mroz, a u mnie....
cieplo swiec, muzyka klasyczna, zapach kadzidla i lampka ulubionego wina....
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
Za oknem mroz, a u mnie....
cieplo swiec, muzyka klasyczna, zapach kadzidla i lampka ulubionego wina....
Operacja trwala 2 godziny. Lekarz byl zdziwiony, ze naczynia krwionosne moga byc az tak zapchane. Tata ma tak zwapnione zyly, ze nie bylo mozliwosci wstawienia bajpasow. W calej nodze przeczyscil mu boczne naczynia krwionosne i ma nadzieje, ze one przejma pompowanie krwi... Powiedzial "POWINNY". Jednego palca niestety nie udalo sie uratowac. Ale czym jest jeden palec w porownaniu z cala noga! Trzeba teraz trzymac kciuki, zeby sie udalo, bo.....
Nie! Nie bedzie zadnego "bo", ani "ale"! Musi byc dobrze.. Wierze, ze bedzie...
Dziekuje Wam za mile slowa, a teraz prosze, trzymajcie kciuki, zeby bylo dobrze....
Ja jade do tatusia...
... oboje stalismy tam i oboje bylismy samotni... Samotni wsord tego calego tlumu, ktory nas otaczal... Na chwile nasze spojrzenia sie spotkaly, aby zaraz potem znow sie zgubic... Staralismy sie dalej bawic jak obcy sobie ludzie, udawac, ze sie nie widzimy, ale wiedzialam, ze on tam jest, ze na mnie patrzy, czulam to, czulam to, jak patrzy..
Chcialam juz isc, odejsc daleko z tamtad, nie chcialam go widziec, nie chcialam z nim rozmawiac... Ale spotkalismy sie... Stanelismy naprzeciw siebie, patrzylismy sobie w oczy... Chcialam sie w niego wtulic jak dawniej, ale nie potrafilam juz, nie chcialam, nie moglam... On chcial tego samego, ale dobrze wiedzial, ze tak nie mozna, juz nie...
Chcialam sie odwrocic i odejsc, on wyciagnal niesmialo dlon, potem druga... Ujal tak moja twarz i patrzyl mi prosto w oczy.. Nic nie mowilismy... Wyciagnelam reke, poglaskalam go po wlosach... Byly jak zawsze miekkie.. Tak jak kiedys...
- nie...
-....
Zlapalam go obiema rekami, pocalowalam w czolo...
-zegnaj...
-...
Obudzilam sie... Jak to dobrze, ze to byl tylko sen.... Niemily sen...
P.S. Tata jutro ma operacje...
I po imprezie...
Nie bylo zle, choc mialam wrazenie, ze niektorzy po prostu nie mieli ochoty na zabawe, ale ostatecznie sie rozkrecilo...
Poznalam dwoch bardzo pozytywnych ludzi:) Troche wypilam (dosc sporo), posmialismy sie i wogole;) Choc ani do przodu, ani do tylu z T... Nadal jestesmy po prostu kumplami. Najlepsze bylo to, ze o 3 w nocy wszyscy sie rozjechali, a ja zostalam z nim sama (i jego psem, ktory wczesniej mnie ugryzl:/). Poczulam sie smiesznie. Bylismy jak stare malzenstwo sprzatajace po imprezie... On narzekal, ja sluchalam, obgadalismy wszystkich i poszlismy spac...
Rano zrobilam dla nas kawe, wypilismy ja przed telewizorem i pojechalismy do miasta. Ja do domu, on po swoja rodzicielke..
Zobaczymy... ;)
Dzis znow sie smialam...
juz wogole nie rozumiem siebie...