Uch... Caly dzien spedzony na lotnisku. Mnostwo szczescia i usmiechu.
- Bedziesz jutro na lotnisku?
- Nie wiem.
- I tak bedziesz. Za bardzo to kochasz.
Bo to prawda za bardzo to kocham. Dzis caly dzien na ziemi niestety, ale w takie dni jak ten wystarcza zapach spalin samolotowych i odglos silnika, a wtedy pojawia sie usmiech.
W dodatku piloci sprawili niespodzianke moim staruszkom.
- Jest ktos u Ciebie w domu?
- Sa moi rodzice.
- OK
Niski przelot nad moim domem + zdjecie z powietrza. Kocham tych ludzi;) Ale teraz padam... Caly dzien na nogach. Ide spac. Dobrej nocy. Niech Wam sie przysnia wysokie loty;)
Nie w pore, niepotrzebnie, bez przyczyny...
Chwila spontanicznosci i zwyczajnej checi zobaczenia sie z nim kosztuje teraz wyrzuty sumienia... Zabraklo odwagi...
Dusze sie od zapachu wlasnych perfum...
Wczorajsze popoludnie i wieczor... Niezapomniane, magiczne, przyjemne...
Spotkanie z Wojownikiem... Zauwazylam, ze przed kazdym spotkaniem pod sercem grasuje mi stadko motyli... Spotkalismy sie w ustronnej knajpce, w przyjaznym nastroju... Pilismy kawe i rozmawialismy...
Pierwsze spotkanie od 2 czy 3 tygodni... Gdy sie dlugo nie widzimy wystepuja klotnie, ktore z reguly ja zaczynam... Ale gdy sie spotkamy nie pamietamy o tym i jest tak jak gdyby nigdy nic...
Potem pojechalismy cos zjesc. Porcje ogromne - nie dalismy rady. Siedzielismy przytuleni, w ciszy i upajalismy sie chwila...
Wrocilismy do niego.
- Popelnilismy juz dzis grzech obzarstwa i lenistwa...
- Ja mam zamiar popelnic jeszcze co najmniej jeden...
Lubie sie z nim kochac, ale wczorajszy sex byl lepszy niz kiedykolwiek z nim... Robil dokladnie to, na co mialam ochote...
Potem lezelismy, ja usnelam... Czulam sie bezpieczniej niz kiedykolwiek. On nie spal - czuwal nad moim snem...
Co bedzie dalej? Nie rozmawiamy na ten temat. Po prostu chwila...