Wszystko się pierdoli.
Związek zakończyłam. Nie miało to sensu. Męczyłam się. Dusiłam.
Uczelnię zmieniam po pierwszym semestrze. Raczej na pewno. Myślę, że to właściwa decyzja, choć pewna jak zwykle nie jestem.
I tak to już ze mną jest...
Wczoraj zabawa. Ostre picie. Śmiech, rozmowy, szczęście.
Stara ekipa. Mnóstwo wódki. Ja jedna i dziewięciu facetów. Piliśmy równo, śmialiśmy się tak samo. Zwyczajna beztroska, tak jak kiedyś...
Tylko w tym całym moim szczęściu ktoś był niezadowolony, zazdrosny, obrażony. Bo ja się bawiłam, a on siedział w domu. Ale co ja na to poradzę? 100km robi swoje.
Jego zazdrość mnie przeraża...
Tęsknię, ktoś tęskni za mną... Potrzebuję i czuję się potrzebna...
Jestem rozpieszczana, mogę krzyczeć, dąsać się, nie odzywać, a on i tak jest przy mnie. Przychodzi w środku nocy gdy go o to poproszę... bo go potrzebuję... bo on potrzebuje mnie...
Powiedziałam, że nie potrafię okazywać uczuć. Że, żeby zaufać potrzebuję czasu. On pogłaskał, pocałował i powiedział, że poczeka...