Wczoraj wieczorem miła rozmowa... On ciągle mi udowadnia, że jestem wspaniała, piękna i że powinnam wymagać bardzo dużo od innych. Nawet zaczynam mu wierzyć i powoli odzyskuje wiarę w siebie... Powiedział, że taki jest jego cel...
- pokazałeś mi, że facet jednak może być dobry
- miałem nadzieję że ...taki będzie efekt ...ale coś troszeczkę się zabużyło w moim planie
- tzn?
- nie sądziłem że tak się zaangażuję
- ...
- dziś sobie tak myślałem, że z żadną w łózku nie było mi tak dobrze jak z Tobą... to aż dziwne
A w nocy dostałam smsa od kogoś komu jakiś czas temu powiedziałam, że nie mamy już o czym rozmawiać... Miał być ideałem, a okazał się strasznie niesłownym dupkiem... Znajomość z nim była mocno destrukcyjna dla mnie...
"A może byśmy się tak spotkali któregoś dnia i naprawili to wszystko, co się spierdoliło..."
Chyba już nie chcę tego.. Boję się, że jak sie z nim spotkam, to wszystko wróci do punktu wyjścia i że nie będę już miała siły żeby odejść...