• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

***

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Luty 2004

Archiwum luty 2006, strona 1


< 1 2 3 4 5 >

usmiech taty...

Caly poranek spedzony na walce ze sniegiem i lodem...

Zmeczona, bez sil, ale szczesliwa - usmiech na twarzy taty - bezcenny...
18 lutego 2006   Komentarze (8)

Bez tytułu

Udany dzien...
Ranek spedzony z osoba przy ktorej usmiech nie schodzi z twarzy... Bylam u ulubionej fryzjerki, spotkalam sie ze Sloncem i spacerowalam po parku... Dzis doswiadczylam pieknego i zarazem nieco dziwnego uczucia... Spacerujac wsrod zielonkawego swiatla latarni, nie spuszczajac oczu z bieli sniegu i czerni drzew w glowie zaczal sie klebic obraz. Nagle przed oczami stanela gotwa praca! Pierwszy raz czegos takiego doswiadczylam. Nie mialam zadnej kartki przy sobie, wiec rysowalam palcem na sniegu... Zaraz po powrocie do domu zrobilam szybki szkic, a jutro poprosze znajoma o pozowanie mi do wlasciwego szkicu, ktory potem przeniose na plotno...
Chce znow poczuc fakture plotna pod pedzlem, dotykac go opuszkami palcow, gladzic i piescic... Poczuc chropowatosc podloza i delikatna, lepka konsystecje farby... Bawic sie nia, i patrzec jak zasycha na palcach... Poczuc jej zapach unoszacy sie w pokoju... Doznac mentalnego orgazmu podczas konczenia tego, co zaczelam... Czuc to przyjemne uczucie podczas ogladania posuwajacych sie prac... Patrzec jak kawalek mnie, moje dziecko staje sie osobnym istnieniem...

Rozmarzylam sie...
17 lutego 2006   Komentarze (5)

rozmowa

JA: a wracajac do wczorajszego spotkania... ta nasza klotnia nie dawala mi spokoju i chcialam po prostu poczuc, ze wszystko jest w porzadku...

ON: jest.... nasza kłótnia nie była o to o co się kłócilismy... też chciałas cos poczuć...np. na ile jest trwałe to "cos" między nami...
16 lutego 2006   Komentarze (4)

Bez tytułu

To chyba kres
dogasa czas
i tylko w duszy tli sie zar
ze to nie tak, ze to nie tak
samotny siedzisz
nad otchlania
kamien puscilem
potem ty
i tylko zal straconych dni
na prozno
juz tylko szelest
tylko szmer
i pustka wielka dookola
a miales isc w natchniony sen
i skrzydla mialesc miec aniola

Walentynki... Nie lubie tego swieta...
Mialam spedzic dziejszy dzien w domu. Wczoraj Wojownik zaproponowal spotkanie, ale odmowilam. Dzis siedzac w domu przed telewizorem i ogladajac film ze Studniowki (ale o tym za chwile) cos mnie naszlo... Napisalam do niego, ze zaraz bede. Tak po prostu. I nie zaluje. Mialam dla niego niecale 2 godziny, ale byly bardzo przyjemne. Dostalam plyte "Bez Jacka" Swietna muzyka. Najpierw przesluchalismy ja razem... Czeka na mnie kolejna, ale stwierdzil, ze najpierw musimy posluchac jej razem...
Zaczynam sie mu poddawac... Echh...

Film ze studniowki... Az lza sie w oku zakrecila... Wspomnienia powrocily i doszla do mnie swiadomosc szybko przemijajacego czasu... Kocham tych wariatow z mojej szkoly... Nie chce sie z nimi rozstawac...

14 lutego 2006   Komentarze (4)

Bez tytułu

Dobra, wytrzezwialam z porannego szoku i zirytowania... Nawet deska nie pomogla sie "oczyscic" i wyluzowac... Tylko na chwile poczulam zastrzyk adrenaliny... Dzis jezdzilam wyjatkowo agresywnie... Znowu to samo, czy kiedykolwiek bylismy "my"?
Dlaczego znow mi to robisz?
Za co ta zlosc?
Nie odzywalam sie, bo jestes w domu...
Przykro mi, nie bedzie juz tak jak kiedys...
Nie bedzie codziennych porannych wiadomosci z zyczeniami dobrego dnia, ani tych wieczornych z "dobranoc" i "spij dobrze"....

Kiedy sobie to uswiadomisz...?
Przestan wiec mowic tak... Bo niczego mi nie ulatwiasz...
10 lutego 2006   Komentarze (3)
< 1 2 3 4 5 >
Zagubiona_dusza | Blogi