Bez tytułu
Nie potrafię odejść. Nie potrafię zakończyć. A boli jak cholera. Nie odzywa się, nie pisze... A gdy już to zrobi czuję, że to wymuszone przeze mnie.. A kiedyś to było spontaniczne, codzienne "cześć" "buziaki" i inne takie. A teraz nie ma nic. Raz na tydzień albo dwa napisze, że jest zapracowany i nie ma czasu... i że myśli o mnie i tęskni...
Dziś mu zostawiłam wiadomość. Powiedziałam mu co mnie boli. Zobaczymy jaka będzie reakcja.
Nie chcę być zabawką. Nie chcę być powietrzem. Nie chcę odchodzić...