a nocą gdy nie śpię....
Było spijanie martini z mojego ciała, długie pieszczoty, rozmowy do późna na trudne tematy, tworzenie mojego portretu psychologicznego. Stanęło na tym, że jestem prawie nimfomanką(?) Ale ponoć to dobrze. Było wyszukiwanie plusów i minusów tego "wypadu". Jedynym plusem było to, że teraz powinnam wiedzieć jakich facetów się wystrzegać. Minusy mnożyły się na potęgę.
Były cytrynowe pocałunki i jedzenie kanapek w środku nocy.
Mam się nie zakochiwać - kolejny zaobrączkowany...