Od rana siedze z dzieciakami... Ech, tak milo na duszy sie robi gdy taki maluch przyjdzie, przytuli sie... A gdy uderzy sie, wystarczy pocalowac i powiedziec, ze juz nie boli, a smutek mija i dalej sie bawi jak gdyby nigdy nic...
Dlaczego w tak zwanym "doroslym" zyciu tak sie nie da? Dlaczego bol fizyczny latwiej zniesc?
Uwielbiam dzieci... Mozna sie przy nich niesamowicie wyciszyc, a samo patrzenie na to jak spia uspokaja czlowieka jak nic innego...
Zmykam, bo moje kochanie zranilo sie w paluszek... Ide go pocalowac;)