Jest cisza. Na moją prośbę.
Nie radzę sobie już z niczym... Wczoraj miałam w ręku całe opakowanie tabletek nasennych. Siedziałam i patrzyłam na nie, ale nie umiałam... Wyrzuciłam je do kosza. Zamiast tego upiłam się.
Moje serce krwawi. Jest przecięte na pół i podeptane. Nie umiem tak żyć. Ja nie chcę takiego życia.
Nikt nigdy nie sprawił takiego bólu. Nikt nigdy tak nie zranił. Nikt nigdy nie był tak cudowny...
Zagłuszam ból duszy sztucznym śmiechem. Przykleiłam sobie uśmiech na twarz z nadzieją że nikt nie zauważy.
Chciałabym, żeby siadł koło mnie, objął mnie i powiedział "tak, będziemy przyjaciółmi. od zaraz". Wtedy zagrałaby muzyka jaka zawsze gra w filmach w takich sytuacjach...
Bo przecież przyjaciele wybaczają.