gwiazdy....
37,5 st mnie dzis zmoglo... Jestem nie do zycia, ale nie mam czasu na chorowanie.. Nie moge sie tak po prostu polozyc i lezec! Rano musze odwiezc mamusie do pracy, sama pojechac do szkoly, potem po mamusie i do domu, potem szpital i znow dom... Przliczylam sobie ostatnio, ze tylko jezdzac do szpitala i spowrotem (30km) przejchalam juz ponad 1000km... (w ciagu niespelna dwoch tygodni...)
A poza tym... Wczoraj znow rozmawialam z czlowiekiem o ktorym niedawno wspominalam... Mamy tak wiele wspolnego, jestesmy do siebie tak podobni, a jednoczesnie bardzo rozni... Dzis rano, na przywitanie zostawil mi taka wiadomosc:
"Witaj.... Rozmawiałem z Toba w myślach przed snem. Wiesz... odkryłem, że dla Ciebie ważniejszy jest wieczór i noc... niż dzień. Teraz już wiem, że zawsze gdy będę chciał powiedzieć Ci coś ważnego... powinienem zrobić to wieczorem... Pozdrawiam Cię moja mała Gwiazdeczko.... Pa"
Czeka mnie chyba piekna przyjazn...
Oboje lubimy sluchac szeptu gwiazd...