poplynely lzy...
Dzis postanowilam sie bawic. Spedzilam dzien z ludzmi, ktorzy na sam widok przyprawiaja mnie o usmiech...
Ale sie nie udalo... Dzis poplynely lzy... Pierwsze lzy odkat zycie nabralo tempa, odkad to wszystko sie zaczelo...
Myslalam, ze jestem silna...
Na szczescie byl przy mnie ktos, dzieki komu latwiej bylo to przezyc... Ktos komu nie jest wstyd pokazac swoje lzy... I wreszcie ktos, kto zawsze jest przy mnie...
Ale w srodku i tak boli... Bol rozdziera mnie... Od srodka zaczynam sie psuc... Na zewnatrz maska zadowolonej z zycia kobiety... A w srodku.... Pustka...
Widok pustych ludzkich oczu....