Ktoś z drugiego końca Polski sprawia, że się uśmiecham i mam motyle pod serduchem. Godzinami wisimy na telefonie. Tematy się nie kończą.
I......
Przyjeżdża! Jedzie 400km żeby się ze mną zobaczyć. Na króciutko, na jedną dobę...
Kiedyś też się bałam takiego spotkania- ale było cudownie :)
Do tej pory utrzymujemy kontakt mimo upływu lat :) Więc słodki uśmiech na twarz i odwagi
KiziaM
03 stycznia 2007 o 16:22
jesli potraficie ze soba godiznami przez telefon rozmawiac ... to nie bedzie zle tez w realu :).. najgorsze sa te pierwsze chwile, przywitanie sie, spojrzenie 1 raz sobie w oczy .. pozniej jest juz lzej :) :* powodzenia...
Dodaj komentarz